paź 11 2007

Bioshock, czyli idź i kup - minirecenzja


Komentarze: 2

Ostatnio przechadzałem się ścieżkami Empiku i zastanowiła mnie jedna rzecz. Wszędzie pełno pudełek Bioshocka. Ludzie! Dlaczego pozwalacie tak marnować się tej wspaniałej grze? To pewny kandydat do gry roku i gdyby nie Crysis to prawdopodobnie nie miałby większych konkurentów (a już na pewno nie w dziale fps). Dość już tego słodzenia, pora na parę faktów.

Zaczyna się od katastrofy lotniczej na Atlantyku, oczywiście jako jedyny ocalały docierasz do latarni morskiej na środku oceanu (tak właśnie!). Swoją drogą nie znam chyba nikogo, kto nie byłby zachwycony wodą stworzoną przez grafików z tej pierwszej sceny. Tu się wszystko zaczyna i jest już tylko lepiej. Przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki, bo ta gra pochłonie was bez reszty. Takiej grywalności już dawno nie uświadczyłem i czuję, że jeszcze nie raz powrócę do tego tytułu. Więcej fabuły zdradzać nie będę, bo po co. Ważne, że nie jest odgrzewanym kotletem i potrafi momentami zaskoczyć (no może niekoniecznie starych wyjadaczy, ale jednak). Twórcy nigdy nie odcinali się od korzeni w postaci System Shocka, w szczególności drugiej części (kto to jeszcze pamięta:P). Widać to w szczególności po niesamowitym klimacie i kilku rozwiązaniach w mechanice gry.

Jeśli chodzi o techniczne sprawy to gra zbliża się do ideału. Grafika stworzona na silniku ut3 po prostu zachwyca, efekty przy stosowaniu plazmidów (zdolności głównego bohatera, które nabywa w czasie rozwoju akcji - typu podpalenie, telekineza czy inne przydatne) przywracają uśmiech na twarzy zmęczonego człowieka. Nie da się jednak ukryć, że aby cieszyć się pełnymi efektami trzeba mieć dosyć mocny sprzęt. Dźwięk również stoi na bardzo wysokim poziomie, właściwie to właśnie odgłosy tworzą co najmniej połowę niesamowitego klimatu.

Przydałoby się napisać coś o minusach czy brakach Bioshocka, ale nic wartego uwagi czy zmniejszającego ocenę w moich oczach nie mogę znaleźć. No może długość, ale z drugiej strony, gry długiej i wartej skończenia dzisiaj to ze świecą można szukać. Jeśli ktoś liczy na więcej niż 8-10 godzin grania to niech od razu wystartuje na najwyższym poziomie trudności. Jak dla mnie ocena 9,5/10, bo pełne 10 to tylko dla gier, które zasługują na ołtarzyki w domu. Ta gra nie spodoba się tylko ludziom, którzy nie lubią gier fps, nienawidzili SS2 lub są ortodoksyjnymi przeciwnikami przemocy. 

11 października 2007, 17:43
fear stanowi klasę samą dla siebie ;) klimacik fajny i przyjemność z grania też niesamowita, a co do grafiki to na najwyższych ustawieniach może jeszcze konkurować z niektórymi tytułami ukazującymi się dzisiaj :> zresztą jakoś na dniach ukazało się demo drugiego dodatku, a w produkcji jest druga część z tego co mi się obiło o oczy ;)
11 października 2007, 17:19
No... a dla mnie np. przeszkodą sprawdzenia tego cudu (sorki, 'gram' nieco, ale nie słyszałem tytułu...;)) będzie zapewne grafika... Więc idzie wywalić około 5/600 zyliszy... Szkoda takiej kasy, choć z drugiej strony chciałoby się zobaczyć na co stać obecne karty graficzne:) Co do ostatnich dobrych tytułów, to z fps`ów był FEAR... gierka klimatyczna, nie można jej co do tego nic zarzucić... Choć na najniższych detalach są pewne mankamenty...;) A poza tym ostatnio częściej zarzynam PS2... lepszy komfort grania, ot co.
Pozdrawiam.

Dodaj komentarz