Komentarze (0)
Przysłali mi dzisiaj w ładnej bąbelkowej kopercie Enemy Territory Quake Wars. Wcześniej grałem w demo, a teraz zawędrowała do mnie wersja ostateczna i to na dodatek w polskiej wersji językowej. Osobiście jestem zwolennikiem oryginalnych wersji językowych, w szczególności jeśli chodzi o tytuły (od dawna moim faworytem w tej kwestii jest Szklana pułapka - Die Hard, trzeba mieć wyobraźnię, nie?), ale tutaj kwestie typu "zabić ludzkie mięso" albo "medyka!" nie brzmią jakoś odrzucająco czy śmiesznie (no może trochę heh). Nie spodziewajcie się cudów w pudełku - krótka instrukcja, płyta z grą i kartka z klawiszologią, a przydałby się jeszcze jakiś niewinny plakacik (mógłby też być duży i winny).
Enemy Territory nigdy nie trawiłem (chyba przez ten chaos na publicznym serwerach), natomiast w Quake 2 zagrywałem się do upadłego, więc miałem pewne wątpliwości co do pomysłu połączenia tych dwóch tytułów. Nie będę się za bardzo rozwijał w tym temacie - jest po prostu pięknie! Zbalansowanie, pojazdy, klasy postaci, mapy, grafika, grywalność! Jeśli macie sprzęt i ekipę to przerzucajcie się na Quake Wars, bo naprawdę warto. Wystarczy już tego schematycznego cs'a, chaotycznego ET, teraz w sieci rządzi ETQW (pewnie do premiery UT3, albo rozwoju Team Fortress 2, no ale czas pokaże).
Jak tylko skończę biegać z łomem w Half Life 2 Episode 2 to zamieniam się w Strogga i będę tępił biednych, słabych ludzi. Strogg! Strogg! Strogg!